KAWIOR BIEDAKÓW

To nie była miłość od pierwszego ugryzienia. W zielonych smażonych pomidorach zakochałam się od razu. Grysik z krewetkami oczarował mnie już na pierwszej kolacji. A słodka, mrożona herbata zaczęła śnić mi się po nocach. Natomiast gotowane orzeszki ziemne* jakoś nic. Początkowo nie dostrzegłam w nich ani poezji smaku, ani oryginalności charakteru. Do czasu. Kiedy po paru latach powróciłam na Południe Stanów i za namową straganowego kusiciela spróbowałam jego gotowanych fistaszków, wraz ze słoną przekąską połknęłam bakcyla. To było olśnienie! Gorące, miękkie fasolki wciągnęły mnie jak młody bób. Tyle, że w odróżnieniu od bobu, fistaszki - nawet te młode - muszą się gotować co najmniej cztery godziny. Przepis jest dość prosty. Potrzebna jest woda, surowe orzeszki w łupinach, duża ilość soli i wolnego czasu. Na rolniczym, niespiesznym Południu zawsze da się wygospodarować kilka godzin na pichcenie i rozmowę z sąsiadami. Żartobliwie zwane "kawiorem biedaków", gotowane orzeszki ziemne można spotkać na przydrożnych straganach, wiejskich jarmarkach, miejskich bazarach a od kilku lat również i w modnych knajpach. Bywają mocno słone i intrygująco ostre. A w Empire State South w Atlancie kucharz-celebryta Hugh Acheson robi z nich...humus. Palce lizać!

zdjęcie Ben Lebovitz


Przepis na humus z gotowanych fistaszków oraz inne, zmodernizowane przepisy przysmaków Południa znalazły się w książce Hugh Achesona zatytułowanej "A New Turn in the South: Southern Flavors Reinvented for Your Kitchen". W 2012 r. zarówno Acheson jak i jego książka zdobyły prestiżową nagrodę Fundacji Jamesa Bearda.

*Więcej na temat gotowanych orzeszkach ziemnych znajdziecie w moim artykule "Miękki orzech do zgryzienia", który ukazał się w 7 numerze KUKBUK-a. Zachęcam do lektury!

Brak komentarzy: